poniedziałek, 22 lipca 2013

Ty mnie wołasz

            Greckie słowo „symbolom” oznaczało połowę przełamanego przedmiotu – na przykład pieczęci – którą przedstawiano jako znak rozpoznawczy.[1] Tak poznawano osoby – niewidzialność stawała się widzialnością. Symbol jest jedynie połową rzeczywistości – bo jeśli jest połową rzeczywistości, to znaczy, że woła o drugą część.[2] Jest Coś, co Widać, ale jest też To, co ukryte dla naszych oczu. Czasami zmysły nie pomagają w rozumieniu – czasami odbierają nam zdolność do prawdziwego patrzenia, do prawdziwego słyszenia, dotykania, wąchania. Bo pod tym Wszystkim, jest Tamto Miejsce – i tak samo, jak nasza Rzeczywistość woła o Tamtą, tak samo wszystko To, co po Tamtej Stronie – woła o Nas – o naszą materię, o nasze ciała, o nasze dłonie zanurzone w lodowatej wodzie i o wargi poparzone wrzącą herbatą z pigwą. Więc wszystko, co jest Tam, jest Tu i na odwrót i to już zawsze tak będzie, że patrząc na lipcowy zachód słońca, będę widziała tylko zimę w Krakowie i Ty będziesz pomiędzy mną a Nimi. Nie zdziwią mnie już żadne słowa i żadne gesty i to, co Oni robią ze mną – tak naprawdę ja To robię sama sobie – oni są dla mnie Tamtą stroną. Dawno nie napisałam już żadnego wiersza i pragnę tak bardzo Twoich Słów do mnie. Ty jesteś Symbolom, Ty mnie wołasz.

***

            Bardzo cicho i delikatnie składała swoje dłonie do modlitwy. Przypominały jej one o własnym niedołęstwie i braku silnej woli – jej palce przypominały kikuty jakiegoś dziwnego Stworzenia, które oddychało Nocą, a za dnia dusiło się światłem. Obserwowała swoje blizny, które przypominały Jej o przeszłości, które były teraźniejszością i zapowiedzią przyszłości – przecież zostawały na zawsze. Czuła, że pękają w szwach – szczególnie ostatnio – stały się bardzo wyraźne. Ich mleczny kolor był bardziej jaskrawy na lekko opalonej skórze. Nie było ich dużo – ale wystarczająco wiele, aby myśleć o Nich, ciągle, obsesyjnie, bez przerwy, sekunda po sekundzie – one tkwią we mnie jak Ty, którego nie ma, a który jesteś bardziej, niż One na moim ciele, Ty jesteś przestrzenią między nimi, a ciałem, tam cię ukryłeś, tam się chowasz, tam mieszkasz, tam sapiesz na mnie swoim oddechem – w jej głowie ciągle ich przybywa, są jak rozrastająca się sieć przedziwnych połączeń. Miała wrażenie, że jej ciało stwarza – obok układu krwionośnego i limfatycznego – Coś Nowego – układ blizn, które wyryte są gdzieś głęboko.

***
            
Modlitwa jest oddychaniem człowieka pod wodą – możesz to zrobić tylko raz, ale już na zawsze, na wieczność, na chwilę.



Nie umiem na razie pisać.
Jednak istniejesz.



[1] KKK 188
[2] G.R

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz