niedziela, 31 sierpnia 2014

zapiski z Har-Magedonu

[27.08.2014]

Widzę koniec świata. On się ukrywa w wielkich magazynach, we których nie ma słońca. Widzę - jak człowiek przestaje oddychać, a jego dłonie staja się częścią maszyny. Widzę - jak włosy kobiece przestają spadać na ramiona i nie pachną już malinami. Widzę - mężczyzn, od których już Nic nie zależy; jak głos ich opada w drżeniu przed nieuchronnym. Widzę - jak ziemia nie wydaje już plonów - nawet żałosne źdźbło trawy nie odważyło się urodzić na tym wyklętym pustkowiu. Widzę - jak próbuje się to piekło usprawiedliwiać przed samym sobą - przecież kochasz to, co robisz.

I zgadzam się na to, co widzę - moimi dłońmi podpisuje niewidzialny pakt z diabłem, rozdzieram swoje ledwo bijące ze zmęczenia serce - ono powoli staje się tylko kolejnym kawałkiem bezużytecznego mięsa. Czy ono kiedyś odpocznie.


Słyszę śpiew ptaków i czekam na wschód słońca - jak na potwierdzenie, ze jeszcze przecież jestem. Wdycham świeże powietrze i przestaje się bać. Jeszcze tylko chwila do ostateczności.

Witkacy miał rację, a każde Słowo jego było Prawda. Prorokuj.


[29.08.2014]

Piszę te Słowa z wycieńczenia. Wszystko, co czuje teraz - to stopy i odcisk, z którego powoli sączy się krew. Wyrzucam z głowy wszelkie myśli i na dziesięć godzin zamieniam swoje ciało w doskonalą maszynę. Czuję się w tym - nienaturalnie. Robię to wbrew sobie - wyprzedzam czas i widzę już październik wilgotny i ciepły - kiedy siedzę pod ziemia z książką i herbata; jak ukrywam się przed każdym złym wspomnieniem; jak buduje sobie swój świat od nowa; jak wschodzi słońce nad Wisła - i jak daleko jestem od Ciebie.

Dlatego przetrwam ból pleców i ciężkie powieki - by moc oglądać promienie słońca wkradające się pod spuchnięte bez-sennością oczy - one już lśnią miedzy złotymi liśćmi starych drzew, które pamiętają łzy wzruszeń i porażek (one się z nich zrodziły). Podleje je swoimi łzami - kiedyś zapłaczę nad utrata dłoni człowieka - i utrata czasu.


To jest przecież Rzecz Istotna - jutro, o którym marzy się, kiedy kładę swoje obolałe ciało i wtulam twarz w poduszkę - po kolejnej nocy, która okazała się nie istnieć.