poniedziałek, 26 sierpnia 2013

szkice o Tobie, o Mnie i Wszystkim, co nie-Istnieje I


szkice o Tobie, o Mnie i Wszystkim, co nie-Istnieje

Kraków, 03.08. 2013
z M.

On przychodzi do mnie Falą. Jak dziś w Nocy. Znowu musieliśmy oddychać. Tym samym powietrzem, które było ciężkie zapachem soczystych ciemnych wiśni i ciepłem jasnych malin. Zapach powoli uderzał mi do głowy – pamiętam Kazimierz w upalne południe i omdlewanie zapachem ostatnich owoców – jak ten alkohol z L. tuż przed wyjściem. Myślę, że spotkanie z Nią – było preludium do tego, co w nocy wykreowała moja głowa – myślę, że rozmowa z L. sprowadziła na mnie na powrót Demony, które – myślałam – odeszły; od których udało mi się choć raz – uciec.

Więc On przyszedł do mnie spokojem – chwilą nad Ranem – pomiędzy Dniem, a Nocą – tam, gdzie Nic istnieje najpełniej w swojej najprostszej formie – jeszcze nie świeci Słońce, już nie słychać Księżyca. Czułam, jak ściska moją dłoń – tak mocno; tylko On tak potrafi dotykać delikatnie, że nie czuję już jak moja krew płynie, w ogóle nie Czuję wtedy. Czułam, jak przeszywa mnie dreszcz – dreszcz naszego pierwszego spotkania – pamiętam: sierpniowe noce ciężkie od Deszczu i alkoholu, nasze leniwe młodością ciała wśród zapachu spalonej  trawy.

Spotkaliśmy się przypadkowo – jak dzieci, które dopiero uczyły się chodzić. My też uczyliśmy się chodzić, pamiętasz? I gra w moich uszach ciągle ta słodka muzyka – muzyka słona jak Morze, muzyka słodka jak Rzeki i Jeziora. Czy jest w Tobie dalej to samo pragnienie wejścia na Łódź – życia na Niej wśród fal, razem z nimi, wbrew nim – czy dalej boisz się otwartego Morza – tak jak ja? Powiedziałeś Komuś, że ja jestem dla Ciebie otwartym Morzem, przed którym uciekasz, a które pociąga Cię tak mocno – że jestem Księżycem Twojego przypływu. Wiem, że już o Tym nie pamiętasz – mówiłam o Tym do Ciebie – a Twoje oczy były Zapomnieniem.

Cały Tamten Wieczór był Zapomnieniem – ale obrzydliwym, ale strasznym, ale śmierdzącym  jak trup – pamiętam, że się wtedy bardzo upiłam, że nie byłam sobą, lub byłam za bardzo – i pamiętam, że krzyczałam wtedy i płakałam w Twoje ramiona.

I zabawne jest to, jak Coś dla jednego jest Wszystkim, a dla drugiego Niczym – jakby To się działo w tej samej sekundzie, tylko w innych sercach.

Więc On przyszedł do mnie wczoraj i dręczył mnie Przeszłością – w mówił do mnie słowa, których nigdy nie usłyszę i dotykał tak, jak nigdy dotykana nie będę – a wrażenie Prawdy i Rzeczywistości Tej Nocy było namacalne i realne, jak ból głowy po rozstaniu z Tobą.

I dalej słyszę Twoje kroki – o świecie; między Snem, a Życiem, mój Drogi.
Ciągle jest we mnie żywe wspomnienie Tamtego Wieczoru i Tego, co mi zrobiłeś – wiem, że nie wiesz, co było wtedy we mnie – Demony wtedy dotykały mnie tak niemiłosiernie, bolało mnie To, jak dzisiejsza myśl o Tym. Pamiętam wszystkie słowa, które padły i uwierz, Miły, że nie były przypadkowe – każde miały swój Czas. Pamiętam, że nie mogłeś uwierzyć w Tą Ciemność, która jest we mnie – nikt w Nią nie wierzy – a Ona jest coraz większa, jak strach w Twoich oczach, kiedy słuchałeś cierpliwie moich krzyków. Nagle okazało się, że wcale mnie nie znasz, prawda? Nawet ja nie wiem, czy Sama mam ze sobą jeszcze cokolwiek Wspólnego.
Pamiętasz, jak leżałeś obok mnie i dotykałeś Ją? Ja pamiętam, i pamiętam paraliż mojego ciała, w który nie wierzę do dziś –to Ty mnie trzymałeś i Twoje dłonie – takie piękne – na Jej ciele. Pamiętam jak ciekałam wtedy do sierpniowego popołudnia… i kupowaliśmy wtedy schody do Nieba, Miły. Ale Ta Noc – była Piekłem. Śnią mi się Twoje pijane oczy; widzę, jak się zataczasz i jak obserwujesz mnie z fascynacją – kiedy opowiadam Ci o Niebie i o Wenus nad Nami.
Dobrze wiem, że marzymy o Tym Samym.

Czy kiedyś to usłyszysz?


To przychodzi powoli – tak szybko, jak jutrzejszy Dzień