sobota, 1 czerwca 2013

nieśmiertelność

Wrocław,  31.05.2013


Nieśmiertelność jest codziennym powrotem do domu. Życie nie jest ciągłym umieraniem - jest ciągłym osiąganiem nieśmiertelności poprzez ludzką śmiertelność. Zakładając, ze śmierć jest początkiem nieśmiertelności to i życie jest jej początkiem, bo nie ma życia bez śmierci i na odwrót. Więc życie jest ciągłym stanem śmierci. Nikt nie może powiedzieć, ze żyje naprawdę, albo umarł na prawdę. To jest ciągle pływanie między jednym a drugim. Śmierć jest tylko inną formą życia - tego, którego nikt nie opisał i opisać nie zdoła. 

Więc nieśmiertelność nie jest zaprzeczeniem śmiertelności - jest jej inna formą. Oszukujmy się myślą, że każdy umiera; pocieszamy się tym, usprawiedliwiamy swoje postępowanie. Nieśmiertelność - nie śmierć - nie umieranie - nie życie - powrót do domu, zamykanie drzwi na klucz i cichy szept - znów udało mi się nie umrzeć, znów udało mi się nie żyć, jestem nieśmiertelny. 

Chociaż przez to jedno popołudnie.   

8 komentarzy:

  1. Jeśli podjeść do każdego dnia jako okazji do przezwyciężenia śmiertelności, faktycznie znajdujemy się (jako nie-nieśmiertelni ludzie) w położeniu... kiepskim. Mocno kiepskim. Może motyw pozornej nieśmiertelności jest dobrym tematem na zakończenie roku szkolnego, hm? hm?

    A szablon miły. Nie wiem czy to tu, czy to ów, ale ten jest ładny i nieodwołalnie dociążający duszę (na co komu nieznośna lekkość bytu)? I prosty, zaś to w dzisiejszych chorych czasach niespotykane oraz równoznaczne najwspanialszym z komplementów.

    Mój "weltszmercu" kochany :*

    Ps.
    http://siemagrzywa.blogspot.com/ <-- Blog mojej meksykańskiej mum

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba człowiek jest nieśmiertelny w swojej śmiertelności, tak sądzę, a to chyba już trochę lepiej.

      Kiepsko to takie wulgarne słowo (:))

      MAMA THE BEST

      Usuń
    2. Wulgarne? Nie wiem więc, co można powiedzieć o np. szkole, skoro już położenie stricte ludzkie jest tak paskudnie kiepskie... Mam wrażenie, że to że jesteśmy nieśmiertelni tylko nam się roi, dzięki czemu faktycznie jesteśmy nieśmiertelni, ale bynajmniej z innego powodu - "kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą". Coś w tym musi być. A skoro istniejemy epizodycznie, a - prawdopodobnie - pamięć o nas, ludziach, jako gatunku zapisana została na osi czasu, można, obrawszy odpowiedni punkt odniesienia stwierdzić, że nawet ta okresowość jest wieczna. Zależy do czego porównać. Śmiertelność ludzka jest nieśmiertelna, gdy zestawić ją z naszą (Twoją i moją) chęcią do wstawania rano na 7:30 do szkoły (chyba, że nie idziesz na religię - ateiści, co wiem z własnego doświadczenia, wiodą dogodniejszy żywot). Zaś w porównaniu z ogółem istnienia Wszechrzeczy nieśmiertelność ludzka jest w głębokiej sempiternie wszystkiego co było, jest i będzie.

      Popiszmy jeszcze trochę; złapię depresję, więc będę musiała zostać do końca deszczowego tygodnia w domu :D

      Usuń
    3. Wulgarne, bo kiep w staropolskim to tyle, co (ładnie) damskie narządy rozrodcze i jak pragnęłaś sobie kogoś powiedźmy Mieszka I obrazić do mogłaś powiedzieć "Mieszku, ty kiepie, znowu nie zbudowałeś drogi przez ten bór!" - jak tak powiedziałaś no to cóż... pogrzeb.

      Tak sądzę, że w takich sprawach chyba jest delikatnie mówiąc słaby sens się odnosić do czegokolwiek, bo do czego? Jeżeli śmiertelność kończy się i zaczyna tam gdzie nieśmiertelność to mamy jeden punkt wspólny a potem już tylko nic, a potem już tylko wszystko. Bo to wszystko to nic to jedno i to samo. Oś tutaj nic nie pomoże.

      Nieśmiertelność to jest wstawanie ze snu - nie umarłem - nie śmierć - nieśmiertelność. W każdej sekundzie życia, tak ja na to patrzę.

      Też chcę zostać w domu, ale tu czuję się jeszcze gorzej. Chciałabym do Meksyku.

      Usuń
    4. Zagadka na dziś: Mieszko był ojcem. Czy bycie ojcem przeszkadzałoby mu w byciu kiepem?

      Ja tam w nieśmiertelność nie wierzę, ale wiem, iż energia w układzie musi być zachowana.

      Boję się tylko, że ten wspaniały Meksyk, to rozwiązanie układu, moja zmienna i stała, że on - będzie nie tym, czym sądzę, że dobrze byłoby, gdyby był. Ale rozczarowanie boli chyba troszeczkę mniej niźli niechęć do samego siebie z powodu braku jakichkolwiek starań czy nadziei.

      A czy Twoim Meksykiem nie jest przypadkiem Kraków?

      Usuń
  2. Mieszko był królem. Koniec.

    To nie chodzi o to, czy Ty to wierzysz, czy nie. Bo to jest w Tobie - jakkolwiek tego nie nazwiesz. Jeżeli uznasz, że po śmierci nie ma nic, a więc jest wszystko, więc nic. Już kiedyś pisałam, że nic jest, zero jest - tylko tego się nie dotyka, bo to jest strasz przed nicością, strach przed strachem, przed sobą. Nazwij to nawet prawem zachowania energii tylko nie mów, że nie wierzyć. Człowiek zawsze w coś wierzy. Inaczej TUTAJ skończyłoby się w momencie narodzin.

    Freud marzył bardzo o zwiedzeniu Starożytnej Grecji. Miał zawsze przy sobie pocztówkę z Akropolem. Myślał o Atenach, jako o czymś, gdzie być musi, że pojechanie tam będzie ROZWIĄZANIEM. Gdy już tam był okazało się, że to są TYLKO Ateny, TYLKO Akropol, tylko. Rozkochał się w marzeniu, które w jego głowie jawiło się o wiele cudowniej niż rzeczywistość. Tylko tu wchodzi na bardzo niebezpieczną ścieżkę - gdzie się kończy marzenie, a zaczyna rzeczywistość. Bo marzenie jest jakąś rzeczywistością - mojej głowy - a znowu rzeczywistość moja jest marzeniem wszechświata - zachowanie energii czy coś tam.
    To jest tak trudne do połączenia, a niemożliwe do rozłączenia.

    Chciałabym, aby Meksyk był rzeczywistością twojego marzenia. Niech się taki stanie.

    Kraków jest tym, czym nie jest Wrocław i na odwrót. Ale chyba nie jest Meksykiem.

    Meksyk będzie, jak będę mogła zasnąć bez problemów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obie znajdziemy swój własny, prywatny Meksyk. Meksyk, gdzie jedyną niepewnością będzie chronologia: kawa, papieros czy papieros, kawa. Pamiętaj, półśrodki nie wchodzą w grę. Albo wszystko, albo... wszystko. Przecież sama wiesz, że żadna z nas nie podda się tak łatwo.

      Wzeszło słońce. Słońce wschodzi także na Marsie, prawda?

      Ps.
      Wystarczająco enigmatycznie? ;-)

      Usuń
    2. Odpowiada mi taka niepewność - i tylko taka wchodzi w grę.

      Albo wszystko, albo nic - to na jedno wychodzi. Nic też może być wszystkim i to czasami - najważniejszym, największym i najpiękniejszym. Jak ta niepewność w Twojej chronologii - ten wybór też jest pozornie "nic" - a znaczy wszystko.

      Mam nadzieję, że wschodzi.

      Tak bardzo lubię Cię czytać.

      Usuń