Wrocław, 31.05.2013
Nieśmiertelność jest codziennym powrotem do
domu. Życie nie jest ciągłym umieraniem - jest ciągłym osiąganiem
nieśmiertelności poprzez ludzką śmiertelność. Zakładając, ze śmierć jest
początkiem nieśmiertelności to i życie jest jej początkiem, bo nie ma życia bez
śmierci i na odwrót. Więc życie jest ciągłym stanem śmierci. Nikt nie może
powiedzieć, ze żyje naprawdę, albo umarł na prawdę. To jest ciągle pływanie
między jednym a drugim. Śmierć jest tylko inną formą życia - tego, którego nikt
nie opisał i opisać nie zdoła.
Więc nieśmiertelność nie jest zaprzeczeniem
śmiertelności - jest jej inna formą. Oszukujmy się myślą, że każdy umiera;
pocieszamy się tym, usprawiedliwiamy swoje postępowanie. Nieśmiertelność - nie
śmierć - nie umieranie - nie życie - powrót do domu, zamykanie drzwi na klucz i
cichy szept - znów udało mi się nie umrzeć, znów udało mi się nie żyć, jestem
nieśmiertelny.
Chociaż przez to jedno popołudnie.
Jeśli podjeść do każdego dnia jako okazji do przezwyciężenia śmiertelności, faktycznie znajdujemy się (jako nie-nieśmiertelni ludzie) w położeniu... kiepskim. Mocno kiepskim. Może motyw pozornej nieśmiertelności jest dobrym tematem na zakończenie roku szkolnego, hm? hm?
OdpowiedzUsuńA szablon miły. Nie wiem czy to tu, czy to ów, ale ten jest ładny i nieodwołalnie dociążający duszę (na co komu nieznośna lekkość bytu)? I prosty, zaś to w dzisiejszych chorych czasach niespotykane oraz równoznaczne najwspanialszym z komplementów.
Mój "weltszmercu" kochany :*
Ps.
http://siemagrzywa.blogspot.com/ <-- Blog mojej meksykańskiej mum
Chyba człowiek jest nieśmiertelny w swojej śmiertelności, tak sądzę, a to chyba już trochę lepiej.
UsuńKiepsko to takie wulgarne słowo (:))
MAMA THE BEST
Wulgarne? Nie wiem więc, co można powiedzieć o np. szkole, skoro już położenie stricte ludzkie jest tak paskudnie kiepskie... Mam wrażenie, że to że jesteśmy nieśmiertelni tylko nam się roi, dzięki czemu faktycznie jesteśmy nieśmiertelni, ale bynajmniej z innego powodu - "kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą". Coś w tym musi być. A skoro istniejemy epizodycznie, a - prawdopodobnie - pamięć o nas, ludziach, jako gatunku zapisana została na osi czasu, można, obrawszy odpowiedni punkt odniesienia stwierdzić, że nawet ta okresowość jest wieczna. Zależy do czego porównać. Śmiertelność ludzka jest nieśmiertelna, gdy zestawić ją z naszą (Twoją i moją) chęcią do wstawania rano na 7:30 do szkoły (chyba, że nie idziesz na religię - ateiści, co wiem z własnego doświadczenia, wiodą dogodniejszy żywot). Zaś w porównaniu z ogółem istnienia Wszechrzeczy nieśmiertelność ludzka jest w głębokiej sempiternie wszystkiego co było, jest i będzie.
UsuńPopiszmy jeszcze trochę; złapię depresję, więc będę musiała zostać do końca deszczowego tygodnia w domu :D
Wulgarne, bo kiep w staropolskim to tyle, co (ładnie) damskie narządy rozrodcze i jak pragnęłaś sobie kogoś powiedźmy Mieszka I obrazić do mogłaś powiedzieć "Mieszku, ty kiepie, znowu nie zbudowałeś drogi przez ten bór!" - jak tak powiedziałaś no to cóż... pogrzeb.
UsuńTak sądzę, że w takich sprawach chyba jest delikatnie mówiąc słaby sens się odnosić do czegokolwiek, bo do czego? Jeżeli śmiertelność kończy się i zaczyna tam gdzie nieśmiertelność to mamy jeden punkt wspólny a potem już tylko nic, a potem już tylko wszystko. Bo to wszystko to nic to jedno i to samo. Oś tutaj nic nie pomoże.
Nieśmiertelność to jest wstawanie ze snu - nie umarłem - nie śmierć - nieśmiertelność. W każdej sekundzie życia, tak ja na to patrzę.
Też chcę zostać w domu, ale tu czuję się jeszcze gorzej. Chciałabym do Meksyku.
Zagadka na dziś: Mieszko był ojcem. Czy bycie ojcem przeszkadzałoby mu w byciu kiepem?
UsuńJa tam w nieśmiertelność nie wierzę, ale wiem, iż energia w układzie musi być zachowana.
Boję się tylko, że ten wspaniały Meksyk, to rozwiązanie układu, moja zmienna i stała, że on - będzie nie tym, czym sądzę, że dobrze byłoby, gdyby był. Ale rozczarowanie boli chyba troszeczkę mniej niźli niechęć do samego siebie z powodu braku jakichkolwiek starań czy nadziei.
A czy Twoim Meksykiem nie jest przypadkiem Kraków?
Mieszko był królem. Koniec.
OdpowiedzUsuńTo nie chodzi o to, czy Ty to wierzysz, czy nie. Bo to jest w Tobie - jakkolwiek tego nie nazwiesz. Jeżeli uznasz, że po śmierci nie ma nic, a więc jest wszystko, więc nic. Już kiedyś pisałam, że nic jest, zero jest - tylko tego się nie dotyka, bo to jest strasz przed nicością, strach przed strachem, przed sobą. Nazwij to nawet prawem zachowania energii tylko nie mów, że nie wierzyć. Człowiek zawsze w coś wierzy. Inaczej TUTAJ skończyłoby się w momencie narodzin.
Freud marzył bardzo o zwiedzeniu Starożytnej Grecji. Miał zawsze przy sobie pocztówkę z Akropolem. Myślał o Atenach, jako o czymś, gdzie być musi, że pojechanie tam będzie ROZWIĄZANIEM. Gdy już tam był okazało się, że to są TYLKO Ateny, TYLKO Akropol, tylko. Rozkochał się w marzeniu, które w jego głowie jawiło się o wiele cudowniej niż rzeczywistość. Tylko tu wchodzi na bardzo niebezpieczną ścieżkę - gdzie się kończy marzenie, a zaczyna rzeczywistość. Bo marzenie jest jakąś rzeczywistością - mojej głowy - a znowu rzeczywistość moja jest marzeniem wszechświata - zachowanie energii czy coś tam.
To jest tak trudne do połączenia, a niemożliwe do rozłączenia.
Chciałabym, aby Meksyk był rzeczywistością twojego marzenia. Niech się taki stanie.
Kraków jest tym, czym nie jest Wrocław i na odwrót. Ale chyba nie jest Meksykiem.
Meksyk będzie, jak będę mogła zasnąć bez problemów.
Obie znajdziemy swój własny, prywatny Meksyk. Meksyk, gdzie jedyną niepewnością będzie chronologia: kawa, papieros czy papieros, kawa. Pamiętaj, półśrodki nie wchodzą w grę. Albo wszystko, albo... wszystko. Przecież sama wiesz, że żadna z nas nie podda się tak łatwo.
UsuńWzeszło słońce. Słońce wschodzi także na Marsie, prawda?
Ps.
Wystarczająco enigmatycznie? ;-)
Odpowiada mi taka niepewność - i tylko taka wchodzi w grę.
UsuńAlbo wszystko, albo nic - to na jedno wychodzi. Nic też może być wszystkim i to czasami - najważniejszym, największym i najpiękniejszym. Jak ta niepewność w Twojej chronologii - ten wybór też jest pozornie "nic" - a znaczy wszystko.
Mam nadzieję, że wschodzi.
Tak bardzo lubię Cię czytać.