Kraków, koniec sierpnia 2013
Dziś
rano powietrze było Jesienią i ja mam ochotę słuchać bluesa i wiem po prostu,
że Lato się kończy i wieczory stają się coraz dłuższe, a wraz z nimi powracają
ciemności.
W
głowie mojej ciągle powtarzam sobie pytanie, dlaczego w moich wierszach jest
tyle Smutku, chociaż przecież bywam Szczęśliwa naprawdę i myślę, że po prostu
chronię się w ten sposób przed Sobą – to jak oswajanie Dzikich Zwierząt –
ugryzienie szczęściem mnie boli – łzy zostawiają na mojej twarzy jakieś blizny,
na które nie mogę patrzeć, więc pisze o nich. Smutek jest moim kochankiem i
zastępuje mi Ciebie, Nieistniejący i rozkochuję Go w sobie i on mnie w sobie –
bo Jest – nie bywa smutną wiadomością o Samotności obserwowania narodzin
Księżyca. Smutek jest Stałością, moim bezpieczeństwem, powrotną Drogą do domu
po ciemku. Gdzie jest mój Dom?
Czasami
Droga staje się celem istnienia, które staje się Mną. Przez Smutek dojdę do
Siebie i odkryję Siebie. Smutek jest początkiem i końcem Radości – więc jest
Radością – tylko w Ciemnościach Światło jest światłem najpełniej.
Nie
odbieraj mi tego.
Wrocław, koniec września 2013
Zaczynam zastanawiać się nad Labiryntem – Imago Mundi –
obraz świata – obraz wszechświata – ja sama, labirynt, poszukiwanie, zagubienie
– ale tylko pozorne, ale tylko przez przypadek.
Labirynt jest harmonią – jakimś genialnym uporządkowaniem, ciągłością,
stałością – on się nigdy nie zmienia. To w tym, który jest w Labiryncie – we mnie
– który szuka swojej Drogi – czy to do Wyjścia, czy do Świętości labiryntu – dzieje się
zagubienie. To nie pokręcone ścieżki labiryntu są zgubne – podobno wystarczy
trzymać się prawej albo lewej strony by z Labiryntu w końcu wyjść – tylko to,
co się dzieje we mnie, kiedy widzę przed sobą Ciemność i zimne wilgocią ściany
kamienne dotykają moich dłoni – panika w głowie, ciszę przeszywa tylko mój
szybki oddech niepokoju – ja się w sobie gubię, nie w Labiryncie. On jest
stałością, on jest niezmiennością, on jest doskonałością, której się boję… Się
gubi, się płaczę, się oddycha za głośno, ciągle za głośno.
Czekam na List od Ciebie, Droga.