Cześć, jestem Cecylia. Ale nikt
nie zapamięta mojego imienia. Mówią o mnie „dama” do tego jeszcze „z
gronostajem”, „łasiczką”! A ja jestem
Cecylia. Nie! Nie będę na Ciebie patrzeć. Nie dam Ci tej satysfakcji. Widzisz,
jestem kobietą renesansu! Patrzę troszeczkę inaczej – nie przed siebie, ale
obok mnie. To o wiele ciekawsze. I tym się różnimy mój wielbicielu po drugiej
stronie płótna – Ty patrzysz na mnie, zawzięcie wlepiasz we mnie swój wzrok, a
ja niewzruszona twoim na mnie zdenerwowaniem dalej siedzę, trwam. Tylko to
zwierzę mnie trochę uwiera, kręci, się wierci, jakby chciało gdzieś uciec. Może
potrzymasz ją, pomożesz mi trochę, ulżysz moim trudom. A nie, przepraszam! Ty
się gdzieś spieszysz.
Dobrze, nie będę Cię zatrzymywać.
Idź dalej, patrz tylko przed siebie. Dobrze, że o mnie zapomnisz – co mi po
Tobie, człowieku, który nawet na chwilę nie umiesz przystanąć i pomilczeć. Ty
byś tylko gadał, gadał, gadał. Dlatego dziwisz się tak bardzo mojemu milczeniu,
mojemu wzrokowi utkwionemu gdzieś dalej. Dziw się, bardzo dobrze, o to mi
chodzi! Nie będę na każde Twoje skinienie – w prawo, w lewo, do przodu. Mówisz,
że jestem kapryśna? O tak! Trafnie wydedukowałeś, mój drogi Sherlocku. Taką
właśnie mnie stworzono – kapryśną, a jednocześnie statyczną – kobietą, mój
drogi, kobietą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz