środa, 16 lipca 2014

confiteor

                [sen 7/8.07.2014]

            Siedzieli przy skromnie zastawionym stole. Był drewniany, mały i stosunkowo niski. Na nim leżał mocno już wysłużony obrus z delikatnej koronki. Kiedyś – być może był biały. Dziś jednak jego kolor był lekko żółtawy, jakby wyprany w wodzie, która wypełniona była nadgniłą trawą.
            Przy stole siedziało niewiele osób. Dwie siostry zakonne, mężczyzna i kobieta. Siostry zdawały się trwać poza ustalonym czasem i porządkiem – obserwowały świat z pewnego oddalenia – jak gdyby nie istniał on naprawdę, a był jedynie projekcją filmową puszczoną na wielkim niebiańskim płótnie. Co rusz kontrolowały tylko, czy na stole jest dostateczna – w ich mniemaniu - ilość jedzenia i picia. I to wypełniało im całą rzeczywistość. Wydawały się już i tak wystarczająco zmęczone – jakby każda kolejna czynność wysysała energię z porozsypywanych ciał. Zupełnie inaczej przedstawiał się obraz kobiety i mężczyzny.
            Siedzieli naprzeciwko siebie w głębokim skupieniu. Nic nie jedli, tylko patrzyli uważnie w swoje oczy pełne dziwnego wstydu i wzajemnej fascynacji. Pokój, mimo że wypełniony gwarem przynoszonych i odnoszonych talerzy – był milczący. Jakby spał w oczekiwaniu na ich słowa.
            - Wiesz, chciałbym pójść do łóżka z Matką. Z jej rudymi włosami i ciemnymi oczami, które należą do mnie; z jej jasnym jak mleko ciałem, lekko wydatnym brzuchem i zmarszczkami wokół cienkich. Całowałbym to ciało i te usta jak najlepszy kochanek, najdelikatniejszy i najbliższy, bo zrodzony z tego ciała i tych ust.
            -Siostra Antygona prosi o wodę. – odezwał się głos z sali.
            -To ta zamurowana w celi? – zapytała kobieta patrząc uparcie w szalejące z podniecenia oczy swojego rozmówcy.
            -Tak. – mówił głos dalej.
            -Zrobiłbym to wszystko… Tylko ja nie mam Matki. Już nie mam. – powiedział mężczyzna, nalał do najmniejszej filiżanki niewielką ilość wody i wyszedł z pokoju.
            Cisza wypełniła pomieszczenie. Nie można było się poruszyć. Po chwili przerwał ją dźwięk tłuczonej porcelany i krzyk:
            -Umrzesz tu z pragnienia, jak ja!

            To był krzyk małego chłopca, zamkniętego w ciemnym pokoju. Wrzask małego dziecka. Wrzask mężczyzny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz